Siemka jestem nowy.
Aby nie walić suchym kiedy ścinać, dam tu trochę historii o mojej przygodzie.
Roślinami jako ogół, a zwłaszcza uprawiamych z pestki(szczególnie jednorocznymi, z braku warunków do zimowania) interesowałem się od dawna.
Jakoś tamtej zimy znajomy dał mi nasionko, o którym wogóle zapomniałem. Przy wysiewie innych roślin już dobrą wiosną, wpadło mi ono w oko i jako, że nawozów różnych zawsze mamjest w opór, po Advanced nutriens, Bio tabs, do Florovitów, to stwierdziłem czemu nie spróbować.
Tak więc wysiałem jedno nasionko, do podłoża do siewu i pikowania, podsypałem mikoryzą i tak sobie rosło. Zaczęło mi jednak śmierdzieć w pokoju, więc czym prędzej powędrował krzak na strych. Zacząłem czytać to forum w poszukiwaniu miejsca. No i znalazłem mniej więcej odpowiednie. W ziemie poszło 5kapsułek od bio tabs i na wzrost dostawały tylko mikoryzowe środki, jakieś Piranha, Tarantula czy inne Vodo juice. Po pewnym czasie podlewałem też innymi na wzrost. Krzak starałem się trenować pochylając, go ale warunków nie było, bo przy wietrze wstawał, a że już trzy pędy poszły w góre, to ciachnąłem główny. W efekcie otrzymałem jakby trzy główne pędy, które urosły na jakieś 2m wysokości i zaczęły kwitnąć. Jako że znów specyfików miałem, to szły w ruch i opryski i w korzeń. Szło też Asahi, Tytanit, Kristalon pomarańczowy oraz kilka nawozów bio, których nazwy nie spamiętać idzie (try pack od biobizz).
Krzak rósł super, wszystko puchło wi oczach i lepiło się jak Bros na ziemiórki.
Krzak wyglądał zdrowo więc dostał jeszcze dwa razy w sierpniu i wrześniu Big bud oraz Bio bud. Na tym przestałem nawożenie, gdyż zaczęły padać deszcze, to krzak nie miał sucho.
Podążając do sedna tematu. Po jednej nawałnicy, jeden pęd nadłamał się pod ciężarem i musiałem go podwiązać(nie zaszkodziło mu to zbytnio). Jakoś dwa tygodnie temu, załatwiłem sobie mikroskop, by pooglądać trichomy. Było wtedy jeszcze pół na pół przeźroczystych i mlecznych ale przyszły zimne noce(przez trzy cztery dni przymrozki ale lekkie) Krzak sfioletowiał, choć nie cały, co było dziwne dla mnie. Już byłem gotowy do ścinki i uswałem liście wiatrakowe. Przez ten czas większość trichomów zrobiła się mleczna. Jednak od poczatku tego tygodnia pogoda się poprawia i ma być piękne słoneczko i ciepełko.
Teraz sedno sprawy. Męczy mnie czy ciąć, czy nie ciąć. Czy jeszcze coś ruszy, czy już nie. Niby trichomy mówią w swoim pewnym rodzaju o fazie w jakiej są topy ale wydaje mi się że przed tymi przymrozkami jednak tej żywicy było więcej, bo aż lepiło mocno ręce i mikroskop. Teraz jest jej wyczuwalnie mniej. Pytanie czy to złudzenie, czy żywica jest głębiej w topach, a nie na wierzchu.. kij wie. No i jeszcze kolejna myśl, czy może czekać do kolejnej pełni? Bo chyba jakoś za dwa tygodnie ma być. Z drugiej strony słoneczna i sucha pogoda pomogła by mi w duszeniu w starym budynku gospodarczym..
Jedna roślina a tyle zamętu.